top of page
Zdjęcie autoraAnna Turula

Morze się odważysz

Zaktualizowano: 15 paź 2020

Wypłynęliśmy (Ania i Jacek) na szersze wody. Znów płyniemy razem, dla odmiany po morzu. Bez zmian natomiast blogujemy dla Was, w tym samym trybie: ja (Ania) będę robić różne głupoty; ja (Jacek) będę to życzliwie komentował (co to jest loża szyderców – na pewno wiecie). Wypływamy z Mariny Kornati w Biogradzie w Chorwacji. Gdzie nas poniesie – jeszcze nie wiemy, bo prognozy pogody zmieniają się właściwie codziennie.


Ja (Ania) myślę, że poradzę sobie ze wszystkim, ponieważ – przy doświadczonej załodze, jaką mamy – na pewno nie stanę wobec wyzwań, które mnie przerosną. Jest dla mnie oczywiste, że w portach będzie „parkował” kto inny (jeszcze pamiętamy moje mazurskie „sukcesy” w tej dziedzinie); i że w warunkach dla mnie zbyt trudnych (np. przy silnym wietrze i wysokiej bocznej fali) ktoś przejmie ode mnie ster, bo tu mogę zwyczajnie nie podołać fizycznie. Natomiast mam nadzieję, że – mimo tej doświadczonej (i wyłącznie męskiej*) załogi – nie zostanę wyautowana z działań, które są w moim zasięgu. Czyli, że dostanę swoją rolę przy stawianiu żagli, przy zwrotach czy przy sterze; że nikt nie będzie mi szotów wyrywał z ręki; i że nikt do tych szotów nie będzie wołał kogoś spod pokładu, gdy ja jestem pod ręką. Wiem, że moja rola nie ograniczy się do „Miećka, chodź no tutaj ze ścierą”, bo znam tych, z którymi płynę i znam ich zdanie na temat roli kobiet w ogóle, a w żeglarstwie w szczególności. Ale (niezależnie od swojej płci) jestem tu najsłabszym ogniwem i chłopaki mogą mieć tendencję do działania szybkiego i skutecznego, w którym może nie być czasu i skłonności do postawy „niech robi, jak umie, bez tego się nie nauczy”. Tendencję, którą – na razie – nazwę zrozumiałą (ale poczekajcie do pierwszego razu, kiedy się o to wkurzę).


Ja (Jacek) płynę na morze, by przyjemnie spędzić czas pod żaglami, nauczyć się czegoś nowego jako skipper i sprawdzić swoje umiejętności na nowym polu jako instruktor. Odpowiem na Ani pytania i wyjaśnię jej wątpliwości, mam nadzieję, że z korzyścią dla nas (żeglarzy) zdobywających nowe szlify. Z przyjemnością będę obserwatorem zmagań reszty załogi, która ucząc się, pomoże mi nauczyć się czegoś nowego o żeglarstwie i o sobie. Z całą pewnością mam też chęć sprawdzenia się w trudnych warunkach pogodowych (mam nadzieję, że takie będą), oczywiście jak na Adriatyk jesienią przystało. Prognozy są obiecujące, ciekawe jak będzie z ich realizacją … A Ania niepotrzebnie zmaga się z tymi wszystkimi wątpliwościami: może być pewna, że dostanie zadania, z których „będzie pani zadowolona” (jeszcze poprosi, żebyśmy potraktowali ją jak księżniczkę – którą, jak jej się wydaje, nie jest :P). A poważniej: dostanie zadania z tzw. miejscem na błąd. I wiem, że sobie poradzi.


Blogując będziemy oczywiście odnosić się przede wszystkim do nauki żeglowania. Niemniej, na bazie wskazówek kierowanych do mniej doświadczonych uczestników rejsów morskich, chcemy wejść na wyższy poziom refleksji: nad dobrą edukacją w ogóle, nad tym, jak kształtują się poprawne stosunki międzyludzkie, nad trudną sztuką komunikacji. Płyńcie z nami. I też dajcie się ponieść.


Photo by Gosia Kurek

 

* Mamy na pokładzie jeszcze trzy dziewczyny, ale jedna to dziecko, a dwie mają zerowe doświadczenie żeglarskie

285 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page