Ja (Anna Turula) jestem rok po kursie na patent żeglarza jachtowego. Trochę umiem, ale więcej nie umiem. I jest we mnie dużo niepewności.
Ja (Jacek Pietraszuk) mam patent sternika morskiego i jestem instruktorem żeglarskim, podobno niezłym :)
Pływamy razem po Wielkich Jeziorach Mazurskich, na Antili 24.4 o wdzięcznym imieniu Pani Jeziora (pozdrowienia dla Michała Napieralskiego :)).
Ja (Ania) jestem skiperem. Oficjalnie, bo naprawdę jestem tu po to, by bezpiecznie, w warunkach niekursowych, sprawdzić swoje umiejętności; i w przyszłości rzeczywiście samodzielnie poprowadzić rejs. Ja (Jacek) dbam o bezpieczeństwo, o którym pisze Ania. A tak w ogóle, jestem tu dla przyjemności.
Razem z nami płyną jeszcze: moi (Jacka) synowie, Piotrek (12) i Michał (7), Ania Grzelak z synem Tomkiem (12) i Jacek Załuski z córką Nadzią (7)
Nasz dwugłos otwiera nową nitkę blogową wIEm poświęconą nauce żeglarstwa. Będzie to dialog między żeglarzem-żółtodziobem a nauczycielem żeglarstwa. Dialog, mamy nadzieję, pouczający - dla wszystkich, którzy - jak ja (Ania) - mają patenty, a nie mają dość umiejętności i pewności siebie, by z tych patentów zrobić dobry użytek; i dla instruktorów, którzy - jak ja (Jacek) - szukają odpowiednich metod i technik dydaktycznych oraz skutecznych sposobów przekładania kursowej teorii na praktykę, np. mazurską.
I jeszcze drobna uwaga, skierowana do tych wszystkich, którzy spróbują się w naszym dialogu dopatrzyć pochwały patriarchatu czy promocji tzw. mansplaining (angielski neologizm; w wolnym tłumaczeniu: daj-kobieto-ja-ci-to-wyjaśnię). Formą, którą w naszym blogu przyjęliśmy jest rozmowa ucznia z mentorem. Tylko przypadkiem ten pierwszy jest kobietą, a drugi facetem. Żeglarstwo bowiem jest sportem egalitarnym, co udowodniono nie raz. Płci nie mają też ani potrzeba poznania, ani dobra dydaktyka. Warto tę myśl zachować na lekturę naszych wpisów.
Pierwszy już wkrótce.
Comments