Na Facebooku centrum edukacji Obywatelskiej pojawiła się następująca sugestia:
Bardzo dobre ćwiczenie.
Ale nie dla każdego.
Szkoła wydaje się być miejscem, gdzie szczególnie silny jest kult cargo. Pedagogicznego cargo. Pamiętam konferencje dla nauczycieli, gdzie efekt wow wywoływały koncepcje autonomii ucznia, inteligencji wielorakich czy Dogme. Teraz już nie jeżdżę na tego typu imorezy, ale podejrzewam, że równie dobrze działają pomysły z wykorzystaniem genial.ly, mindfulness czy edukacji czy jogi. Wow, a potem wchodzimy do klasy i próbujemy tam przeflancować pomysł. Ponieważ często dzieje się to bez refleksyjnie, jak to w kulcie cargo -- bez zastanowienia się nad tym, kim jestem jako nauczyciel, w jakie role wchodzę zazwyczaj (=czy w tę nową wejdęnaturalnie), jakie są moje stosunki z uczniami (=czy zaufają mi i "pójdą" w zaproponowane przeze mnie działania), kim są moi uczniowie (=czy gotowi na działanie jw.) -- wprowadzana innowacja wypada groteskowo, a czasem więcej z niej szkody niż pożytku.
Dlatego, jeśli rozważasz przeprowadzenie lekcji wg scenariusza CEO, zrób najpierw pedagogiczny "rachunek sumienia": 1. Czy to ćwiczenie mi leży? Czy jest zgodne z moim stylem uczenia? Czy zdarzało mi się już wchodzić z uczniami w interakcje tego typu? Jeśli tak, udało się? Jeśli nie (wchodziłam), może warto najpierw przygotować ich i siebie? 2. Jest to ćwiczenie, które wymaga otwarcia się wobec innych. Czy między mną a uczniami oraz między uczniami jest klimat zaufania i życzliwości? Czy jestem gotowa na takie uczniowskie otwarcia? Jak rozegrać całość, by te otwarcia były autentyczne, a nie tylko, po raz kolejny, spełniały szkolne oczekiwania? 3. Czy w mojej klasie są uczniowie w kryzysie psychicznym? Jeśli tak, czy to ćwiczenie wyjdzie im na dobre? Może trzeba je zmodyfikować -- jak?
A teraz -- bardzo polecam to ćwiczenie.
Okładka by Pexels
Comments