Fundacja wIEm, w ramach projektu Matura TIK-TAK-TOK, prowadzi właśnie cykl webinariów dla maturzystów o tym, jak lepiej przygotować się do ważnego egzaminu, również z wykorzystaniem nowych technologii. Za dwa dni ostatnie spotkanie z serii – o tym, jak dobrze zdać ustną maturę z języka angielskiego – z Pauliną Cieślak.
Przegapiliście nasz cykl? Bez obaw: wszystkie cztery spotkania zostaną powtórzone na początku 2021 roku.
Ponieważ sama nie uczestniczę bezpośrednio w projekcie Matura TIK-TAK-TOK, postanowiłam dorzucić swoje trzy grosze (kto mnie zna – wie, że muszę, inaczej się uduszę).
Przygotowując się do egzaminu, warto wzorować się na najlepszych uczniach. Co o nich wiemy? Między innymi to, że stosują różne strategie zdobywania wiedzy. W księgarniach, bibliotekach i online (a także w webinariach TIK-TAK-TOK) znajdziecie poradniki, jak lepiej zapamiętywać czy skupić uwagę. To ważne. Niemniej warto także wiedzieć, że dobry uczeń (są na to badania) stosuje przede wszystkim strategie metapoznawcze, czyli odnoszące się do planowania, organizacji i zarządzania całym procesem uczenia się. Aby dobrze zdać maturę – czy inny ważny egzamin – potrzebujemy zatem działań takich, jak: układanie planu nauki; dzielenie materiału na porcje; budzenie w sobie i (nawet ważniejsze) podtrzymywanie motywacji do pracy; ocenę, czy sprawy idą we właściwym kierunku i tempie; i in. Czyli, krótko mówiąc, działań sprawiających, że sprawy idą mega, a nawet meta.
Działania takie można podejmować skutecznie(j) z wykorzystaniem narzędzi cyfrowych i dziś dwie takie propozycje.
Listy TODO
O robieniu list rzeczy do zrobienia (ang. to do) nigdy za wiele. Są skuteczne w uświadamianiu nam za pomocą prostej wizualizacji (a na takie jesteśmy bardzo czuli), co mamy do wykonania. Ale podstawowa siła list leży, moim zdaniem, w możliwości skreślania spraw już załatwionych. Daje to poczucie spełnienia. Pozwala też zgamifikować* cały proces przez stawianie samemu sobie wyzwań: „Jeszcze jeden temat dzisiaj, choć poranek świata”; „Jeśli dziś zrobię o dwa tematy więcej niż wczoraj, nagroda”, itd.
Narzędzi cyfrowych do takich działań jest bardzo, bardzo dużo. Szczególnej uwadze polecam MyStudyLife, choć sama używam zwykłego Workflowy. Zalety: proste w obsłudze, bez udziwnień, zwykła lista z możliwością podziału na sekcje i podsekcje zadań do wykonania. To ostatnie jest bardzo ważne: długa lista spraw może działać zniechęcająco, nawet porażająco (więcej o tym za chwilę). Możliwość podziału na części sprawia, że dostajemy porcje zadań łatwiejsze do przełknięcia – zgodnie z zasadą divide et conquera (dziel i rządź).
Kalendarz
Służy do planowania i odnotowywania planów na linii czasu – to wie każdy. Ale nie każdy wie, że może też służyć do uspokajania natrętnych myśli o niewykonanych zadaniach (ang. mental nagging, czyli autozrzędzenie, zwane też efektem Zeigarnik). No właśnie … Choćby nie wiem, jak skrupulatnie przygotować sobie listę zadań, to wiele z nich jest tak pracochłonnych, że nie jesteśmy w stanie wykonać ich w ciągu jednego dnia. Pozostawione na liście, straszą i są źródłem wspomnianych wyżej natrętnych myśli. Na szczęście zrzędzący mózg można oszukać. Wystarczy zadać sobie to zadanie „na potem”, na przykład umieszczając materiał, nad którym mamy pracować w kalendarzu (kalendarz prześle nam go na mail w zadanym dniu). Nasz mózg odnotowuje to zadanie jako wykonane, a przynajmniej odnotowane i przestaje zrzędzić, bo daliśmy mu jeden ze sposobów na efekt Zeigarnik.
Reasumując: organizujmy się – również cyfrowo – to działa!
*Już wkrótce Ewa Zarzycka-Piskorz napisze o tym więcej
** Więcej na ten temat: TUTAJ
Comments